chapter VII

~*~ touch my soul and hold it tight

I've been waiting all my life ~*~



Obudziłam się rano przytulona do czyjegoś nagiego torsu. Przetarłam oczy i uniosłam się delikatnie, zerkając na osobę, na której leżałam, gdy zobaczyłam, że to Peter ulżyło mi trochę, ale nasze ubrania porozrzucane po całym pokoju nie ułatwiały i tak sprawy. Z cichym jękiem podniosłam się do pozycji siedzącej. Delikatny ból w dolnych partiach mojego ciała utwierdził mnie w przekonaniu, że noc była niezwykle satysfakcjonująca dla obydwojga. Zebrałam swoje włosy w kucyka i ostrożnie wstałam z łóżka tak, aby nie zbudzić śpiącego Petera. Pozbierałam nasze ubrania z podłogi i złożyłam je na komodzie, z której wyciągnęłam koszulkę mojego chłopaka i ją na siebie ubrałam. Na bosaka udałam się do kuchni, gdzie wzięłam do rąk miskę i banany, a z lodówki wyciągnęłam jajka. Po zmieszaniu tych rzeczy wzięłam się za smażenie naleśników. Z owoców, które znalazłam w zamrażarce, zrobiłam mus do śniadania. Do szklanek nalałam soku i zrobiłam kawę, taką, jaką Peter lubił najbardziej, czyli czarną z łyżeczką cukru. Kiedy wszystko było gotowe i ustawione na stole poszłam do sypialni.
- Wstawaj - wymruczałam Prevcowi do ucha, delikatnie dmuchając mu w szyję.
- Nie chce mi się - wciągnął mnie na siebie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Zaśmiałam się i ścisnęłam mu policzki.
- Śniadanie jest gotowe kochanie, więc chodź, bo wystygnie - wstałam z niego i wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
- Idę, idę - wstał powoli i ubrał bokserki oraz spodnie dresowe i chwycił moją dłoń. Śniadanie minęło nam na wygłupach i zwykłym okazywaniu sobie uczuć. Czyli typowe zachowanie osób w związku. Po wszystkim posprzątałam po śniadaniu, a Peter zajął się rozmową z ojcem przez telefon.
- Jakie mamy plany na resztę dnia? – objęłam go w pasie, głowę kładąc mu na torsie.
- Teraz przewiduję wspólną kąpiel – położył mi dłonie na biodrach. – Następnie pojedziemy do moich rodziców, bo zaprosili nas na obiad – podkreślił słowo nas, uśmiechając się.
- Mam tylko ubrania z wczoraj, a nie przypominam sobie, żebym coś u ciebie zostawiała, więc po drodze musimy odwiedzić mój dom – zaśmiałam się.
- Okej – powiedział z zawadiackim uśmiechem, jednocześnie podcinając mnie i łapiąc na ręce, ruszając w stronę łazienki.

Po wspólnej kąpieli rozczesałam włosy i zaplotłam je w warkocz oraz zrobiłam delikatny makijaż, tym, czym miałam w podręcznej kosmetyczce, którą zawsze nosiłam ze sobą na imprezy. Ubrałam się następnie w ubrania, z imprezy i pojechaliśmy do mnie, gdzie szybko przebrałam się w oliwkową koszulę i granatowe jeansy oraz brązowe botki i poprawiłam się, stając przed Peterem.
- Może być? – zagryzłam wargę.
- Jasne, że tak. Moi rodzice się nie zjedzą, wiesz o tym, prawda? – objął mnie w pasie, zakładając mi niesforny kosmyk za ucho.
- Tak, wiem, że mnie nie zjedzą, ale mimo wszystko, to będzie chyba takie oficjalne. W końcu jesteśmy razem i pierwszy raz będę figurowała w takim sensie w ich myślach – wyszeptałam nerwowo.
- Oni cię uwielbiają, chciałem ci przypomnieć konkursy, kiedy widać było, co między nami jest. Nie przejmuj się tak bardzo – pocałował mnie w czoło, a ja się uśmiechnęłam. Ubrałam kurtkę i poszliśmy do samochodu, którym ruszyliśmy do rodzinnego domu Petera.

Siedziałam pomiędzy moim chłopakiem a najmłodszą z klanu Prevców, Emą. Rozmowa nie zbyt nam szła, ale widać było, że wszyscy się starali, oprócz Domena, który od jakiegoś czasu całkowicie zmienił swoje nastawienie do świata i ludzi. Stał się arogancki i chamski dla innych. Po dosyć późnym obiedzie, poszłam pomóc posprzątać naczynia mamie Petera.
- Jesteś dla niego bardzo dobra moja droga – powiedziała po chwili, patrząc na mnie z uśmiechem.
- Wątpię – zaśmiałam się i potrząsnęłam głową.
- Nie wątp – złapała mnie za rękę. – Od początku tego sezonu Peter zaczął się inaczej zachowywać, wrócił on do siebie sprzed zerwania z Miną, jestem ci bardzo wdzięczna za to, wszyscy jesteśmy. Jesteś dla nas jak rodzina, już na konkursach, kiedy nie wiedzieliśmy o waszej relacji, byłaś. Muszę podziękować Nejcowi, iż namówił cię na pracę w kadrze – uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuje – szepnęłam, nie wiedząc co powiedzieć.
- Nie musisz moja droga, nie musisz dziękować, to my powinniśmy dziękować tobie. Teraz zmykaj do Petera – popchnęła mnie delikatnie w kierunku salonu, gdzie Peter siedział z dziewczynkami.
- Co robicie? – usiadłam obok Niki.
- Chcemy, żeby Peter przeczytał nam bajkę, ale on nie chce – naskarżyła na niego Ema, patrząc na mnie ze smutną minką.
- A co wy na to, żebym ja wam coś przeczytała? – uśmiechnęłam się, a dziewczynki pokiwały głowami. Po kilku książkach, do których przeczytania zostałam zmuszona, Ema spała wtulona we mnie, a Nika przysypiała. Peter przyszedł mi z pomocą, biorąc na ręce starszą, ja zajęłam się młodszą i wspólnie ułożyliśmy je do spania w ich pokoju.
- Jesteś dobra z dziećmi – szepnął, obejmując mnie w pasie i całując w czoło.
- Instynkt – odszepnęłam, uśmiechając się.
- Kiedyś będziesz się tak zajmowała naszymi – puścił mi oczko, a ja cicho się zaśmiałam.
- Z chęcią – powiedziałam szczerze.
- Więc mamy ustalone, przypomnę ci o tym niedługo – uśmiechnął się złowrogo, a ja pokręciłam głową. Zeszliśmy na dół, żegnając się ze wszystkimi, wsiadłam do samochodu, patrząc na Petera.
- Jesteś pewny? – spytałam cicho, aby głos nie zadrżał mi ze zdenerwowania.
- Czego? – uniósł brew, nie będąc pewien, o co mi chodzi.
- Że chciałbyś ze mną dzieci, Peter, ja jestem… widzisz, że nie umiem do końca być w związku i mam problemy z kontaktami międzyludzkimi. Zrobiłabym raczej swojemu dziecku krzywdę. Chciałabym mieć z tobą dzieci, ale się boję – powiedziałam szczerze.
- Nika, posłuchaj mnie teraz uważnie – zjechał na pobocze, zatrzymując samochód i wciągając mnie sobie na kolana. – Jesteś cudowną kobietą, nie mógłbym być bardziej szczęśliwy z kimkolwiek. Jeżeli nie chcesz dzieci, to zrozumiem i się z tym pogodzę, ale nie pozwolę mówić, że zrobiłabyś dziecku krzywdę, bo byłabyś najlepszą matką na świecie, jeżeli nie w galaktyce. I nie kłóć się ze mną, bo dobrze wiesz, że mam rację – złożył miękki pocałunek na moich ustach, uśmiechając się delikatnie. – Nie wątp w siebie, nie masz do tego żadnych powodów. Jesteś cudowną osobą i wszyscy to widzą, Cene uwielbia z tobą rozmawiać, dziewczynki cię kochają, nawet Domen jest dla ciebie milszy niż dla innych – powiedział i posadził mnie na siedzeniu pasażera. – Teraz wracamy do domu i weźmiesz długą, odstresowującą kąpiel, okej? – popatrzył na mnie uważnie.
- Okej – zgodziłam się.



_______________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ, DOCENIASZ PRACĘ AUTORA

Spodziewaliście się, że wrócę?
Ja nie, tak szczerze.
Nie umiałam jednak zostawić tego opowiadania, pokochałam je.
Mam nadzieję, że chociaż część z was je również na tyle pokochała, aby wrócić
NIE WIEM KIEDY BĘDZIE KOLEJNY ROZDZIAŁ, PRZYKRO MI

chapter VI

~*~ Hold me close, through the night

don't let me go, we'll be alright ~*~



Siedziałam skulona na oknie naszego domu przyglądając się Nejcowi i Katji, którzy bawili się w śniegu. Uśmiechnęłam się, widząc, jak się całują i spojrzałam na telefon, który milczał od kilku dni. Napisałam do Petera tydzień temu, że chciałabym z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić, niestety nie było odzewu z jego strony. Wiem, że po dwóch miesiącach mógł zmienić zdanie o mnie i już nie chcieć próbować, czy mógł też poznać kogoś innego, ale dopiero teraz miałam szanse poukładać to wszystko sobie w głowie. Stwierdziłam, że nie powinnam żyć przeszłością, bo nie zaprowadzi mnie to donikąd. Byłam przewrażliwiona na swoim punkcie, nie miałam pięciu lat, tylko miałam dwadzieścia jeden i powinnam dorosnąć całkowicie, co równało się z zaczęciem nowego życia, które chciałam prowadzić przy boku ukochanej osoby. Tak, kochałam Petera i byłam tego pewna.

Wstałam z parapetu i ubrałam się, po czym poszłam do samochodu Nejca, gdyż jechaliśmy do Planicy na ostatnie konkursy Pucharu Świata. Patrzyłam przez okno, gdy mijaliśmy zmierzających na skocznię kibiców. Wysiadłam z pojazdu i popatrzyłam dookoła, chłonąc każdy element scenerii, zawiesiłam sobie na szyi plakietkę uprawniającą mnie do wejścia, gdziekolwiek bym chciała i podążyłam do domku chłopaków, aby się z nimi przywitać, bo później robiliby mi wyrzuty, że ich zignorowałam.
- Nika - powitał mnie rozradowany Cene Prevc, który właśnie zmierzał do wyciągu, już ubrany w kombinezon, z nartami na barku.
- Hej - uśmiechnęłam się i go przytuliłam mocno. Był jedyną osobą, którą znałam przed tym wszystkim. - Jest Peter? - zagryzłam wargę, nie chcąc zdradzać swoich zamiarów wszystkim.
- Właśnie pobiegł się rozgrzewać - zmierzwił sobie włosy, patrząc na mnie.
- Okej, przyjdę po zawodach, nie będę teraz zawracać głowy. - Posłałam uśmiech młodemu Prevcowi i poszłam do domku, aby przywitać się z resztą. - Hej chłopaki - uśmiechnęłam się do wszystkich, po czym zostałam przez nich mocno wyściskana. - Widzę, że tęskniliście - zaśmiałam się, puszczając Laniska.
- No raczej, że tęskniliśmy - wyszczerzył się Anze. - Najbardziej to Peter - poruszył zabawnie brwiami, a ja się zaróżowiłam, spuszczając wzrok na moje dłonie.
- Jasne - potrząsnęłam głową. - Przyjdę po konkursie, a teraz trzymam za was mocno kciuki, powodzenia! - Powolnym krokiem ruszyłam na trybuny, gdzie oglądałam zmagania chłopaków. Byłam z nich bardzo dumna, świetnie wypadli. Po rozdaniu trofeów udałam się w kierunku Petera. Udzielał wywiadu akurat, więc grzecznie stanęłam za nim, starając się nie przeszkadzać. Po tym, jak dziennikarz ruszył w kierunku Johanna Forfanga, postukałam Prevca w ramię. - Hej - wyszeptałam, patrząc mu w oczy.
- Hej - powiedział obojętnie.
- Ja... - wzięłam głęboki oddech, starając się, aby głos mi się nie zatrząsł. - Przepraszam cię tak bardzo Peter. Zaczęłam bać się uczuć, dobrze wiesz dlaczego. Nie chciałam cię zranić tym, że jestem zamknięta w sobie. Niestety zdałam sobie sprawę z tego już za późno, że odsuwając się od ciebie, robię nam większą krzywdę. Przyjechałam tu w sumie tylko dla ciebie, aby ci to wszystko powiedzieć. Wiem, że pewnie już zapomniałeś o mnie, no bo kto by pamiętał o kimś takim jak ja. Jestem nikim - zaśmiałam się cicho. - Chciałam być po prostu fair w stosunku do ciebie. Miłego dnia - uśmiechnęłam się i już miałam odejść, gdy Prevc przyciągnął mnie do siebie, całując mnie delikatnie, acz namiętnie. Zarzuciłam mu ręce na szyję, stając na palcach i oddając pocałunek.
- Oj Nika, Nika - pogładził mnie po zarumienionych policzkach, gdy oderwaliśmy się od siebie. - Nie mów, że jesteś nikim, bo dla mnie jesteś bardzo ważną osobą - oparł swoje czoło o moje.
- Dobrze - wyszeptałam, kiwając głową i nie odrywając wzroku od jego niebieskich, przejrzystych oczu w których się zakochałam.
- Chodź mała - wziął mnie za rękę, idąc w kierunku domku.
- Peter, ale... my jesteśmy razem? - zagryzłam wargę, patrząc uważnie na niego. Chciałam po prostu wiedzieć, na czym stoję, nie chciałam znowu żyć w niepewności.
- No raczej głuptasku - pocałował mnie w czoło, uśmiechając się do mnie szeroko.
- W końcu! - wrzasnął Lanisek, który pierwszy nas zauważył. - Mordki wy moje, najukochańsze - uśmiechnął się szeroko.
- Spokojnie, nie uduś nas - zaśmiał się Peter.
- Dobra, dobra. Idziemy dzisiaj wieczorem świętować, że w końcu jesteście razem!

Ubrałam się w czarne, kryjące rajki, czarne botki na obcasie i czarną, połyskliwą sukienkę. Po raz pierwszy od dawna wyprostowałam włosy, dzięki czemu sięgały pasa i zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Całość dopełniłam błyszczykiem, który poprawiałam po ubraniu płaszcza. Ostatni raz spojrzałam do lustra i poszłam do taksówki, która miała zawieźć mnie pod klub, gdzie czekali na mnie już chłopcy, razem ze swoimi dziewczynami. Wysiadłam ostrożnie pod umówionym miejscem, podeszłam do Petera i pocałowałam go w policzek.
- Hej - uśmiechnęłam się, ale widząc błysk w oku Prevca, zarumieniłam się mocno.
- Wyglądasz przepięknie - mój mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem od stóp do głów i złapał za rękę, prowadząc do środka, gdzie oddał nasze okrycia wierzchnie do szatni. Usiedliśmy przy największym stoliku, jaki był dostępny, klub był jeszcze dosyć pusty, ze względu na wczesną porę, ale w późniejszych godzinach znajdzie się tu tłum fanek i fanów, głodnych spotkań ze swoimi idolami. Chłopcy poszli zamówić drinki przy barze, nie chciałam dużo pić, ale skoro mieliśmy świętować, to powinniśmy to robić wszyscy. - Byłaś tu kiedyś? - popatrzył na mnie Peter, opierając ramię na zagłówku, za mną.
- Nie - pokręciłam głową. - Jednak czuje, że nie wiele mnie ciekawego ominęło - rozglądnęłam się po wnętrzu.
- Hej, to najfajniejszy klub na świecie! - wziął go w obronę.
- Peter, nie gadaj głupot, polskie są najlepsze - zaśmiał się Semenic, stawiając pierwszą część drinków na stole. Wzięłam swoje ulubione sex on the beach i upiłam łyka.
- Drinki mają dobre, mogę tu przebywać częściej - uśmiechnęłam się do Prevca.
- No raczej - wypiął dumnie pierś do przodu, a ja się zaśmiałam i go pocałowałam delikatnie. Po kilku kolejnych drinkach znaleźliśmy się na parkiecie, tańczyliśmy przytuleni do siebie, co jakiś czas wymieniając czułości.
- Dobrze mi tu - wymruczałam, odchylając szyję na bok, czując, jak Peter robi mi malinkę.
- Mi też, ale wolałbym cię mieć gdzie indzie - wyszeptał mi do ucha, na co przymknęłam oczy, a delikatny dreszcz przeszedł przez moje ciało.
- Słucham propozycji - wymamrotałam, bawiąc się  jego koszulką.
- Ty, ja i moje mieszkanie - pocałował mnie.
- Mi pasuje - przerwałam pocałunek, zagryzając wargę i patrząc mu w oczy.
- To chodź, pociągnął mnie do szatni, skąd odebraliśmy nasze kurtki. - Taksówka będzie za chwilę - popatrzył na mnie uśmiechając się.
- Nogi mnie bolą - jęknęłam niezadowolona, kucając, aby pozbyć się uciążliwych botków.
- Chodź, zaraz będziemy u mnie, to się tego pozbędziesz i nie tylko tego - zaśmiał się i pomógł mi wstać, po czym zaprowadził do samochodu. I tak właśnie znalazłam się w drodze do mieszkania Petera Prevca.


______________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ, DOCENIASZ PRACĘ AUTORA

Dziękuję za niesamowitą ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem!
Mam nadzieję, że pod tym będzie podobna!
Aha i słów jest 1126 :)
Ale nie marudźcie nigdy o długości rozdziałów, bo nienawidzę tego.
To tylko demotywuje i również mam ochotę zrobić wam wtedy na złość.
Anyway! Za 120 dni LGP w Wiśle, nie mogę się już doczekać!
Do następnego!

PS. Życzę wam wszystkim Wesołych i Spokojnych Świąt Wielkiej Nocy.
Dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności, weny i natchnienia.
Nie tylko dla was ale również dla rodziny!