~*~ every bone screaming I don't know what we should do
all i know is darling I was made for loving you ~*~
- Słucham? - pisnęłam, unosząc swój wzrok na jego twarz, szukając niecierpliwie oznak tego, że żartował. Zrezygnowana opuściłam ramiona i wzięłam głęboki oddech, po czym przeniosłam swoją uwagę na mojego brata - Nejc, możesz nas zostawić samych?
- Okej - odpowiedział krótko, rzucając naszej dwójce ostatnie spojrzenie i oddalił się do swojego pokoju.
- Peter - przeczesałam dłonią włosy. - Ja... - przerwałam, zagryzając wargę i wzdychając. - Nie umiem stworzyć związku - oblizałam nerwowo usta. - Nie zrozum mnie źle.
- Wiem, ale możemy przecież spróbować - powiedział, odgarniając mi włosy za ucho i uśmiechając się delikatnie.
- Nie, nie rozumiesz - pokręciłam głową, wprawiając w ruch pukle moich kasztanowych włosów. - To dla mnie za wcześniej - wzięłam krok do tyłu, aby być w bezpiecznej odległości od niego. - Przepraszam, ale ja nie umiem, kiedy znowu się nauczę nie bać, będziesz pierwszym, który się o tym dowie - odwróciłam się do niego tyłem i oparłam się rękoma o zimny, marmurowy parapet spoglądając na spowite we mgle Bischofshofen. Zamknęłam oczy, czując, jak mój oddech robi się nierówny, a pod powiekami czułam zbierające się powoli łzy, nim pozwoliłam im uciec, usłyszałam, jak drzwi się zamykają i zostałam znowu pozostawiona sama sobie. Pierwsza słona kropla spłynęła po policzku, a zaraz po niej kolejna i tak chwile później łkałam, kryjąc twarz w rękach. Nienawidziłam w sobie tego, że się bałam wszystkiego tak bardzo, właśnie przez to zepsułam swoją szansę na szczęście z Peterem.
Następnego dnia jak najpóźniej zeszłam na śniadanie i usiadłam sama przy stoliku, nie chcąc spotkać Petera. Przez całonocny płacz pod moimi oczyma uformowały się ogromne worki, a oczy miałam nabiegłe krwią, wyglądałam ogółem źle. Zrobiłam sobie tylko kawę i powoli ją wypiłam, po czym bez słowa wróciłam do pokoju, aby się spakować, bo już dzisiaj przenosiliśmy się do Willingen, gdzie jutro miały się odbyć kwalifikacje. Powoli zaczynało mnie męczyć do ciągłe przenoszenie się z hotelu do hotelu, ciągłe pakowanie się i rozpakowywanie, ale to był już półmetek wszystkiego, a ja w sumie nie powinnam była narzekać, gdyż nie musiałam codziennie ćwiczyć i ogólnie wysilać swojego organizmu tak jak to czynili skoczkowie. Kiedy już miałam wejść do pokoju, moim oczom ukazał się mój brat, który zagrodził mi drogę.
- Musimy porozmawiać - wszedł do mnie, patrząc oczekująco.
- O czym znowu chcesz Nejc rozmawiać? - westchnęłam, wkładając ręce do kieszeni bluzy.
- O tobie i Peterze - oparł się o ścianę, unosząc brew.
- Nie ma o czym rozmawiać, nie zauważyłeś na śniadaniu? Między mną a nim nie ma nic i nigdy najpewniej nie będzie. Tyle Nejc, możesz iść? Chciałabym się spakować - wyciągnęłam walizkę z szafy i popatrzyłam na niego oczekująco, ale mój brat nie miał nawet zamiaru się ruszać.
- Czy ktoś mówił, że między wami ma nic nie być? Właśnie chciałbym, żeby coś było między wami, bo zmieniliście się, odkąd spędzacie ze sobą razem czas. Obydwoje zaczęliście się częściej uśmiechać, żartować i otworzyliście się na ludzi, tego w was brakowało, odkąd straciliście swoje drugie połówki. Zrozum Nika, że nikomu do cholery by nie przeszkadzał was związek, przestań się bać siostra, bo stracisz każdą szansę na ułożenie sobie życia po tym kretynie. Proszę cię, pogadaj z nim, wyjaśnij mu wszystko, czego się boisz. Czas na szczerość, przecież to jest podstawą każdego związku. Proszę cię - ostatnie dwa słowa wyszeptał, kucając przede mną i patrząc mi w oczy.
- Nejc ja naprawdę nie umiem zaufać nikomu, nie umiem, a tak bardzo tego chcę. Peter nie jest mi obojętny, każdy pocałunek, każde spojrzenie czy głupie przytulenie dla mnie miały znaczenie. Tak Nejc całowałam się z nim - dodałam, widząc minę brata. - Boje się, że mnie zrani, ale boje się też, że ja go zranię. Tak bardzo bym tego nie chciała - westchnęłam i zagryzłam wargę.
- Przemyśl to maleńka, ale naprawdę nie odrzucaj go przez coś takiego - wstał i pocałował mnie w czoło, po czym opuścił pomieszczenie. Rzuciłam się na łóżko, przymykając oczy i rozmyślając o tym wszystkim. Po chwili wstałam i zaczęłam się pakować. Wśród swoich rzeczy znalazłam koszulkę Petera, którą do siebie przytuliłam, wdychając jej zapach, jego zapach.
Wsiadłam na przednie siedzenie, nie chcąc, aby Prevc musiał na mnie patrzeć przez następne osiem godzin. Musiałam jeszcze to wszystko przemyśleć, musiałam dać sobie czas, jemu również. Miałam nadzieję, że Peter okaże się tak jak zwykle cudowny i mnie zrozumie. Wiedział w końcu o mnie tyle, że powinien zrozumieć.
- Wszystko dobrze dzieciaku? - nad moim siedzeniem nachylił się Robert.
- Tak, wszystko okej - uśmiechnęłam się smutno, a raczej próbowałam.
- Widzę, że ty i Peter coś się pokłóciliście, w końcu po raz pierwszy od dawna nie jedziecie koło siebie. Nie róbcie nam tego, mamy zakłady, kiedy będziecie razem, kurcze Nika, zasługujecie przecież obydwoje na szczęście - Kranjec popatrzył mi prosto w oczy. - Wyglądasz jak trup, masz puste oczy, nie rób sobie tego. Nie warto odmawiać sobie miłości i bliskości drugiej osoby. Widzę, że masz problemy z płcią przeciwną, ale nie rób tego Peterowi. Naprawdę pasujecie do siebie dzieciaku - pokręcił głową i oparł się o siedzenie, zostawiając mnie z natłokiem myśli. Z jednej strony potrzebowałam bliskości, a z drugiej czułam się przytłoczona tym, że ktoś może coś do mnie czuć i troszczyć się o mnie. Nie wiedziałam jak dać sobie radę z tym wszystkim, dlatego ułożyłam się wygodnie, opierając głowę o okno i postanowiłam odzyskać stracone godziny snu z nocy. Zamknęłam oczy i odpłynęłam, pozwalając na oczyszczenie się z natrętnych myśli.
______________
KOMENTUJ = DOCENIASZ PRACĘ AUTORA
Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Jest ledwo 900 słów, ale nie miałam co tu wcisnąć.
W następnym rozdziale dokleję te zgubione 100,
obiecuję.
Okej więc mam ogłoszenia parafialne:
1. Smuci mnie mała ilość komentarzy.
2. Założyłam blogi ze wszystkimi opowiadaniami, jakie stworzę oprócz finałowego
3. Wszystkie są dostępne na moim profilu
4. Zapraszam na nie serdecznie
5. Do zobaczenia za tydzień!
6. Zapraszam do zgłaszania blogów w konkursie >KLIK<
6. Zapraszam do zgłaszania blogów w konkursie >KLIK<
Super rozdział! Czekam na next
OdpowiedzUsuńnie wiem, czemu, ale mam wrażenie, że historia Niki i Pero będzie miała zły finał
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!
Czekam na kolejny, ale mam nadzieję na jakiś rozwój sytuacji (pozytywny) 😉
OdpowiedzUsuńaj, aj, aj.
OdpowiedzUsuńNika musi być z Peterem. koniec, kropka.
niechże dziewczyna w końcu się otworzy bardziej na ludzi. nie można cały czas żyć przeszłością.
mam nadzieję że dotrą do niej slowa Nejca.
a Peter jednak mógł zostać i zawalczyć o nią a nie tak po prostu wyjść...
czekam na następny! :*
Teraz nie zasne, bo bede myśleć czy Nika i Peter będą razem
OdpowiedzUsuńCzejam na następny
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział cudowny, pomimo tego, że najdłuższy nie jest, ale nie objętość się liczy, tylko treść :)
Nika i Peter muszą być razem, ja w ogóle innej opcji nie przyjmuję do wiadomości. Oby tylko Nika trochę bardziej zaczęła żyć tym co jest teraz, niż tym, co było kiedyś.
Czekam!
Buziaki :**
Świetne opowiadanie. Czekam na dalsze części! 😍😍
OdpowiedzUsuńRobert ma rację, Nika nie powinna skreślać Petera od razu na starcie. On może jej pomóc wyjść z rozpaczy i strachu po nieudanym związku. Mam nadzieję, że sobie to wszystko wyjaśnią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę! :))
wreszcie znalazłam chwilę, żeby tu wpaść i przeczytać.
OdpowiedzUsuńod razu pokochałam tę historię. Nikę, Petera, Nejca...
mam nadzieję, że znów będą ze sobą. naprawdę do siebie pasują i uwielbiam ich razem. muszą sobie to wszystko wyjaśnić. :)
czekam na kolejny! :)
wow bardzo się cieszę, że to już kolejny rozdział i czekam z niecierpliwością na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPRZECUDOWNY!! genialnie napisany, czekam z niecierplowoscia na nastepny! Ppzdrawiam i zycze weny:)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie czekam na następny rozdział.☺
OdpowiedzUsuń